olgerd olgerd
293
BLOG

Dzienniczek zatrzymanego do wyjaśnienia (albo i nie) cz. 1

olgerd olgerd Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Niedziela

Gówno, gówno i jeszcze raz gówno. A po obiedzie poszliśmy na mszę, bo już nawet to lepsze od siedzenia pod celą. Podobno jutro ma się "coś stać". Cały w nerwach przez tę niepewność byłem.

 

Poniedziałek

Przyszli rano i brali co dziesiątego z nas. Mnie się upiekło, byłem dziewiąty. Każdemu z tych nieszczęśników obcinali lewą dłoń. Nie wiadomo, dlaczego akurat lewą, a nie prawą, i dlaczego nie nogę. Z każdej celi to nieszczęście przypadało na jednego albo dwóch osadzonych. To była kara za to, że kilku idiotów uwierzyło w możliwość ucieczki. Tak, noga byłaby dużo sensowniejsza. Kikuty poamputacyjne zostały bardzo starannie zabandażowane przez lekarzy, żeby się ktoś, broń Boże, nie wykrwawił. Później do naszej celi strażnik wrzucił jakieś zawiniątko. Rozpakowaliśmy je ciekawi, co to jest. To była obcięta ludzka dłoń. Pokazaliśmy ją temu, który został okaleczony. Najpierw zawył, a potem powiedział, że to nie jest jego dłoń. „Mam krótsze palce – powiedział. „Młody”, który nie umie trzymać języka za zębami, zauważył: „Chyba miałeś...” Dopiero gdy dostał w mordę, uspokoił się i już się głupio nie odzywał. Pomyłkę z dłonią uznaliśmy za dobry znak. Znak, że w ich metodycznych działaniach zdarzają się pomyłki.

Ale może to nie była pomyłka, ale celowe działanie?

 

Wtorek

To już miesiąc. W oknie, między kratami, uwił sobie sieć maleńki pająk. Lubię na niego patrzeć. Pocieszające, acz zdumiewające, że coś tu może chcieć być z własnej nieprzymuszonej woli. Na razie w pajęczej pułapce nie ma żadnej zdobyczy, ale pająk nie sprawia wrażenia zasmuconego tym faktem. Jakby go to specjalnie nie obchodziło. Chciałbym mieć w sobie jego spokój. Dlatego patrzę na pająka intensywnie. Uczę się od niego cierpliwości i dystansu. Dobry nauczyciel daje przykład, nie karci, ale stara się przekazać wiedzę w bezbolesny sposób. Mój pająk jest znakomitym nauczycielem.

 

Środa

Złapałem muchę i podrzuciłem pająkowi. Ze znieruchomienia przeszedł od razu do pełnego ruchu. Nawet żal mi się zrobiło muchy, gdy ją oplatał siecią, a ona, jakby miało to jakiś sens, walczyła. Zrozumiałem, że mucha to ja, a pająk to klawisz. Nagle pojąłem, że nienawidzę pająka, bo dałem mu się wykorzystać do jego własnych podłych celów. To nie był dobry nauczyciel. Przypomniałem sobie swojego profesora z uczelni, który zlecał magistrantom pisanie prac, które następnie kompilował w książki, dzięki którym kwitła jego kariera naukowa. Zastanawiałem się, czy nie wyswobodzić muchy z pajęczej sieci, ale była zbyt mocno zamotana; poza tym zainkasowała już śmiertelny zastrzyk, więc to byłoby bezsensowne działanie.   

 

Czwartek

Przyszli i zabili pająka. Strażnik długo patrzył mi prosto w oczy. Wytrzymałem jego wzrok. Potem powiedział, że w regulaminie jest wyraźnie powiedziane: więźniowie nie mogą mieć w celi zwierząt domowych. Dodał, że dopóki pająk sam zdobywał pożywienie, był traktowany jak zwykły owad, czyli zwierzę, którym nie trzeba się przejmować, Jednak w momencie, gdy ja, więzień, dałem mu muchę, służby więzienne uznały to za dokarmianie, czy wręcz hodowlę, co przecież było zabronione. „Wy też się nie wywiniecie od zasłużonej srogiej kary!” - oznajmili. Wlepili mi miesiąc bez paczek z domu. Phi, też mi kara! Nie mam nikogo, kto przysłałby mi paczkę. Takie kary dla mnie nie są karą i mnie nie złamią.

 

Piątek

Dziwne, przynieśli dziś listy i paczki. Okazało się, że jest paczka dla mnie. Jakieś jaja, czy co?! Klawisz pokazał mi paczkę wielkości pudełka na buty, ale nie dał mi jej do rąk: - Obowiązuje miesięczny zakaz! – powiedział. Chyba mi to zrobili specjalnie, żebym się teraz denerwował, gryzł palce i nie mógł z ciekawości zasnąć. Podli, źli, perfidni oprawcy! Cala noc śniło mi się, że dostaję paczkę, ale jak tylko chciałem zajrzeć do paczki, ktoś mi w tym przeszkodził. Obudziłem się zlany potem. „Całą noc wierciłeś się w wyrku, jakbyś się onanizował...” – zażartował Młody. „Milcz, kiedy do mnie mówisz!” – powiedziałem i uciszyłem go ciosem w brzuch. Później przyszli i wywlekli mnie na widzenie.

- Ktoś mnie chce widzieć?! – ucieszyłem się. – Matka? – spytałem.

Ryknęli śmiechem.

- Nie, dyrektor! – powiedział jeden z oprawców. A potem, wykręcając mi boleśnie rękę: – Mamy do ciebie maleńką prośbę. Nie próbuj się skarżyć szefowi na warunki, bo oberwiesz tak, że cię ta twoja rodzona mamusia nie pozna w czasie widzenia...

Patrzcie, jak świetnie wyszkoliłem te „psy”: już potrafią prosić!                 

  

olgerd
O mnie olgerd

Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości